
Bardzo mnie cieszy powrót do świata autorytetów prawdziwych – daje się to bardziej poczuć niż zrozumieć. Sito zdarzeń bezwzględnie ujawnia i przepięknie maluje wyrazistością swych barw w równej mierze i mądrość, i głupotę. Widzę w jakich bólach i gmatwaninach emocjonalnych czezną wreszcie „nibytoautorytety” – współczuję, ale wiem jak niezwykle ważne jest to dla dobra tak maluczkich, jak ja. Idzie to, co się rusza – a rusza się bez wątpienia w stronę właściwą. I myślę, że tę dobrą stronę osiągamy wszyscy zaangażowani i nie chcący się angażować po każdej ze stron. Spór jest pożądany. Zmusza do spostrzegania nowych możliwości. Możliwości są proporcjonalne do niepokoju.
Myślę, że to może i nie przypadek, że polskie słowo „SPÓR” jest tak bardzo podobne do łacińskiego „SPQR” – kwestia jednej tylko kreseczki… Może warto sobie czasami przypomnieć, co owe SPQR (Senatus Popolusque Romanus) oznacza, a może jakie ma znaczenie ta piękna formuła (W. Litewski, Historia źródeł prawa rzymskiego, UJ, Kraków 1989) – nadmiar prostoty niektórych kwestii rodzi ich zbędne komplikacje i trzeba wówczas nadmiaru komplikacji aby ponownie osiągnąć prostotę. I to, kurcze, właśnie się dzieje.
W minionych latach postawa obywatelska cechowała się przede wszystkim świadomością praw i obowiązków obywatela. Obecnie istotą postawy obywatelskiej staje się świadomość praw i obowiązków oraz wreszcie także i świadomość zagrożeń i przeciwstawiania się tym zagrożeniom. I chwała tym wszystkim, którzy się do tego przyczyniają (tu także po każdej ze stron). Uważam, że można być tu optymistą. Optymista – czyli ktoś, kto wie, rozumie, czuje i pojmuje. Można być także pesymistą – czyli…