poniedziałek, 9 stycznia 2017

I po co było zwlekać?

Podpisał Pan – Panie Prezydencie – ustawy zmieniające system oświaty w Polsce. I nie jest to ani zaskakujące, ani odkrywcze. To przykre, że znalazł się Pan w tak trudnej sytuacji, wymagającej aż tylu dni zmagań z tą wielce nieprzenikliwą i rozległą materią nowego prawa oświatowego. No trochę to się Pan znalazł w tej sytuacji na własne życzenie. I po co było zwlekać? Zwlekaniem dawał Pan nadzieję Jednej Połowie Oczekujących i niepokoił Drugą Połowę Oczekujących. Musiał Pan połowę zawieść i niewątpliwie Połowę Pan zawiódł. Zawód dla niepokoju bywa uspokojeniem. Zawód dla Nadziei jest czymś dokładnie przeciwnym do spokoju. Nie wierzę, że robi Pan to celowo. Nie stać Pana na taką celowość. Tak uwieńczonym zwlekaniem istniejące podziały jedynie Pan pogłębił i jeszcze bardziej wzmocnił i uwiarygodnił. Robi Pan to świadomie? Co za Diabeł to Panu podpowiada? Mówią Panu, że podjął Pan Męską Decyzję? – Toż to żałosne jest… Czemu Pan nie podpisał tych ustaw od razu po ich uchwaleniu? To byłoby męskie i godne obecnego pojmowania prezydentury… Czy zdaje Pan sobie sprawę ilu ludziom o i tak już uszczerbionych horyzontach dał powód do rechotu z tych, którzy mieli Nadzieję? Jednym Pan daje i odbiera nadzieję, a drugich zubaża jeszcze bardziej, prowokując do tegoż rechotu. Nie trzeba być jakoś wyjątkowo „w piśmie szkolonym”, żeby to rozumieć – jakież jest to smutne i rujnujące swoją prostotą.
Od dzisiaj, jeśli będę komuś źle życzył, będę mawiał: "...a oby cię Dobry Bóg pokarał i prezydentem uczynił…"
Mimo wszystko – Dziękuję Panu, Panie Prezydencie. Będzie już wkrótce powszechnie wiadome, że instytucja prezydenta będzie w przyszłości w Polsce zbędna całkowicie. Po co to…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz