środa, 12 października 2016

MEN – Ministerstwo Eufemizmów Narodowych

...
zasnął w Panu – zamiast umarł;
poległ – zamiast zginął;
wygaszanie – zamiast likwidacja;
Dobra zmiana w systemie oświaty – zamiast Durna zmiana w systemie oświaty…

Eufemizm – wyraz lub peryfraza zastępująca słowo lub zwrot, które ze względu na tabu kulturowe, religijne lub polityczne, ze względu na zabobon, na cenzurę lub autocenzurę (polityczną lub obyczajową), pruderię, współczucie, poprawność polityczną, delikatność, uprzejmość, dobre wychowanie mówiącego/piszącego nie może lub nie powinno być używane. Eufemizm ma przynajmniej jedną cechę wspólną ze słowem, które zamienia i wywołuje pozytywne lub neutralne skojarzenia – a w przypadku „Dobrej zmiany w systemie oświaty” – bezwzględnie skrajnie skojarzenia fałszywe.

W mojej ocenie gadanie o likwidacji jako o wygaszaniu a o „durnej zmianie” jako o „dobrej zmianie” jest kpiną z inteligencji, ironicznym dysfemizmem i w konsekwencji sarkastycznym wulgaryzmem.

…i zmiana nastąpi! Ujmująca autocenzura czynionych osądów; symboliczna delikatność czynionych ocen; apokaliptyczna w wymowie, ale ostatecznie poddańcza akceptacja czynionych zamiarów i wreszcie dogmatyczna tolerancja obecności w życiu publicznym osoby Pani Minister – oto wszystkie cechy samospełniającej się zapowiedzi. Niezwykłe – wystarczy konsekwentna zapowiedź zmiany, markowanie na dużą skalę działań potwierdzających słuszność zamiarów, pomijanie lub sprowadzanie do absurdów i bzdur rzetelnych i obiektywnych ocen… - i już. No, uczyć się można od PM.

Właśnie od poniedziałku Jesteście świadkami i uczestnikami „Dobrej zmiany w systemie oświaty”. Żadne oceny RCL, Tego czy Tamtego Ministra, Podmiotu, Profesora, Autorytetu, a nawet Głupka spod budki z piwem już tego trendu nie zmienią. Poddajecie się Państwo Dyrektorzy, Nauczyciele, Rodzice,… - a Pani Minister Eufemizmów Narodowych właśnie triumfuje (godny podziwu rośnie nam tu Dyktator Polskiej Oświaty). „Doskonała strategia” – zamiary posunięte poza granice absurdu, ale tylko po to aby móc się wycofać z zamiarów (ochłapów) najbardziej absurdalnych w chwilach burzliwego, słusznego, buntowniczego ostrzału, co w konsekwencji uczyni zamiar likwidacji ostatnim nienaruszalnym bastionem („The Last Stand”, Sabaton – muzyka walki, heroizmu i przetrwania; mocne uderzenie mocnych ludzi – Pani Minister chyba także słucha tej muzyki? – kurde, co za towarzystwo w chęci słuchania…). I zostanie bastion na ugorze, tam-tarra-dam... – będzie to chyba mocno mało przyjazne środowisko dla naszych dzieci.

No to jak – ostatni zryw, czy zgoda na czas realnego socjalizmu w oświacie? Po zapoznaniu się z ostatnimi komentarzami, cmentarnymi przewidywaniami, bezkontekstowym fukaniem i wylewem żalów i trosk – jestem absolutnie przygnębiony i zaczynam się uzbrajać w możliwości skutecznego domagania się już wkrótce zadośćuczynienia strat jakie zapewne jako rodzic będę ponosił. I w tym zakresie pozostaję z pogodnym dystansem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz